sobota, 2 listopada 2013

wierność zapachowi.

Uwielbiam podziwiać wielkie kolekcje perfum i analizować ich wszystkie elementy. Rozpoznawać, który zapach nadaje się na wieczór, a który na co dzień, pytać o pozornie przypadkowe flakony. Sama również systematycznie rozwijam swoją, na razie dość skromną, kolekcję. I mimo, że nie wyobrażam sobie posiadania jednego/dwóch zapachów, to jednak to musi być piękne uczucie, gdy trafi się na te ‘jedne, jedyne’, z którymi od tej pory już wszyscy będą Cię kojarzyć. Znam kilka osób, od lat używających tych samych perfum i bardzo mi się podoba ta ich wierność, bo dzięki temu wyczuwając dany zapach od razu widzę twarze tych ludzi. Nie muszę ich widzieć, słyszeć, wystarczą mi perfumy, by nie wymazać ich z pamięci. 


I tak właśnie Chloe - Love już zawsze będzie mi się kojarzyło z moją Przyjaciółką, na której ta pudrowa kompozycja układa się genialnie. Subtelny, trochę ciepły, trochę świeży, kobiecy, i elegancki zapach, razem z odrobinę szaloną naturą M., to zestaw idealny. [próbowałam przekonać ją do wersji Intense, ale uparcie twierdzi, że to okrutne mydło, a nie perfumy]


Cacharel – Anais Anais, to natomiast ukochany zapach mojego dzieciństwa, perfumy Mamy. Te na pozór chłodne kwiaty, na niej układają się w najczystszą, romantyczną, kojącą kompozycję. Oczywiście, to sprawdza się tylko u mojej Mamy, bo gdy wypróbowałam Anais Anais na sobie, to otrzymałam zapach cmentarnych kwiatów w najgorszym wydaniu. No cóż.



Aquolina Pink Sugar, to jest dopiero ciekawe zjawisko. Używała ich moja znajoma z uczelni [a właściwie podkradała je swojej Mamie]. To zapach na pozór cukierkowy, słodki do przesady, mdły, jednak do G. pasował idealnie i był kontrastem do jej ostrego charakteru i szczerości do bólu. Był karmel, wanilia, ale dzięki niej, zapach zyskiwał coś nieoczywistego, drapieżność. Nigdy nie musiałam się nawet odwracać do drzwi sali, by rozpoznać kto właśnie wszedł. To było połączenie genialne i mimo, że nie widziałam G. od ponad pół roku, to zapach czuję do tej pory.

Na koniec mam niusa, który mnie osobiście bardzo cieszy. Do bloga aleoczym. dołącza moja Przyjaciółka, która urozmaici moje perfumowe gadanie, szeroko pojętą modą. Nie będzie bawiła się w szafiarkę, ale spróbuje poudawać teoretyka mody. Dokładnie co będzie robić, pokaże sama. 

9 komentarzy:

  1. Ciekawie opisałaś te zapachy.:) W takim razie czekam na jakiejś wpisy o modzie.;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję, dziękuję, mam nadzieję, że moda według Nany też przypadnie Ci do gustu :)

      Usuń
  2. Love, Chloe o matko jak ja kocham ten zapach !! Na razie zbieram fundusze na jego zakup, zakochałam się w nim po tym jak spiskałam się próbką. Uwielbiam czytać o perfumach więc z chęcią będę zaglądała częściej ! :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie rozumiem tę fascynację ;) a testowałaś Chloe Love Intense? Jestem ciekawa co o nich sądzisz.

      Usuń
    2. Testowałam, ale tylko w perfumerii i szczerze, nie wiem która wersja podoba mi się bardziej ;/ Obie piękne

      Usuń
    3. zdecydowanie więcej jest amatorów klasyka, ale jak dla mnie to Intense jest ciekawsze.

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. każdy z nich jest z zupełnie 'innej bajki' więc jest szansa, że któryś Ci się spodoba, miłego testowania ;)

      Usuń
  4. Chloe jest wspaniały. Obserwuję i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń