środa, 7 stycznia 2015

podsumowania 2014 i plany na 2015.

Skończył się rok 2014. Odszedł, przepadł, zniknął. Pozostało po nim setki wspomnień. Tych lepszych, gorszych i tych, których nie chcemy pamiętać wcale.

Mogłabym zrobić całkiem spore podsumowanie i wymienić tutaj całą masę błędów, potknięć i fatalnych pomyłek, które przytrafiły się w branży mody, ale co się stało to się nie odstanie. Hejtowanie zostawmy profesjonalistom, skupmy się na tym co dobre i inspirujące.

Z początkiem roku założyłyśmy fanpage’a naszego bloga, gdzie lajków może nie ma ćmiliardy jak u niektórych, ale i tak i tak  jesteśmy super dumne z naszych 420 czytelników. Wrzucałyśmy tam (i dalej to robimy z wielką przyjemnością) archiwalne reklamy, kampanie, okładki, newsy poważne jak i te mniej. Nie obyło się też bez szalonych modowych pomysłów Ziu i małych zapachowych wpadek w moim wydaniu. Uczyłyśmy się od siebie wzajemnie, przy okazji (mam taką nadzieję) edukując odrobinę Was.

Modę można było oglądać z perspektywy taniego chałturzenia na ściankach, ale też traktować ją jako element wyższej kultury. Ten rok pozwolę sobie nieoficjalnie nazwać rokiem Yves Saint Laurenta. W kinach pojawiły się o nim dwa filmy –„Yves Saint Laurent” reż. Jalil Lesper i „Saint Laurent” reż. Bertrand Bonello, a na półkach księgarń „Listy do Yves’a” Pierre’a Berge, „Yves Saint Laurent. Niegrzeczny chłopiec.” autorstwa Lelievre Marie-Dominique i biografia Yvesa autorstwa Benaim Laurence’a. Całkiem sporo tego jak na 12 miesięcy.
A jeśli o filmie mowa to na ekranach kin pojawił się również świetny dokument Judyty Fibiger „Before The Show” pokazujący pracę Tomasza Ossolińskiego przed swoim pokazem (tu dokładna recenzja). Liczę na więcej filmów tego typu.
Były też książki. Poradniki blogerek (swoje już w tym temacie napisałam), biografie projektantów przełożone głównie z francuskiego, ale także te traktujące o polskiej modzie i polskich autorów. Co z chęcią przeczytałam albo mam zamiar przeczytać?
„Z [politycznym] fasonem. Moda młodzieżowa w PRL i NRD” Anny Pelki,  „Moda w okupowanej Francji i jej polskie echa” Krzysztofa Trojanowskiego oraz „Od spódnicy do spodni. Historia mody męskiej” Krzysztofa Łoszewskiego. 

Kolekcja Ani Kuczyńskiej "Lava" oraz kolekcja Michała Mrzygłoda "call of duty"

2014 to też świetne kolekcje polskich projektantów: Ani Kuczyńskiej, Gosi Baczyńskiej, Mariusza Przybylskiego, Michała Mrzygłoda, Domi Grzybek, Kas Kryst. To świadczy tylko o tym, że może jednak nie zginiemy pod śmieciowymi t-shirtami ze „śmiesznymi” napisami i niewykończonymi sukienkami z szarej dresówki. 

Kolekcja Kas Kryst S/S 2015 i kolekcja Mariusza Przybylskiego "WILD at HEART"

Moda pojawiała się też w muzeach. We Wrocławiu na wystawie „Gotyk Polski”, w Łodzi podczas drugiej odsłony „Elegancji Francji” i w Warszawie gdzie oglądaliśmy „Operę Haute Couture” (wystawa otwarta do 15 lutego, więc macie jeszcze czas by nadrobić).
2014 obfitował w szereg nagród dla polskich twórców. Michał Hekmat zwyciężył w konkursie dla C&A, platforma Showroom.pl zgarnęła okrąglutki milion euro na promocję biznesu, Domi Grzybek została najlepszą projektantką Central European Fashion Days w Budapeszcie, a Magdalena Brozda znalazła się wśród ósemki finalistów H&M Designer Awards.
Dodatkowo mile wspominać będę Art&Fashion Forum w Poznaniu, targi HUSH Warsaw, krakowski Fashion Week i warsztaty z komunikacji w modzie.

Kolekcja "Black Spring" Gosi Baczyńskiej oraz kolekcja Domi Grzybek


Ale przecież mamy rok 2015.
Rok Jana Długosza, wg horoskop chińskiego rok Kozy, a wg wróżbity Macieja* rok siły i pieniędzy.

Na co czekam w tym roku najbardziej?
Na zapowiadany powrót Arkadiusa, na kolekcję Barbary Hulanickiej dla BIBY, na wystawę „Savage Beauty” w Londynie,  na kolejne wykłady, spotkania, konferencje, pokazy. Na prawdziwe niespodzianki. Na kolejną współpracę H&M’u ze światowym projektantem. Ciekawe czy tym razem dojdzie do rękoczynów.
No i rzecz jasna na więcej lajków (bo wiecie, my blogerki…).

Jakie mam plany na ten rok? (Piszę o nich bo pokazane przed taką publicznością bardziej motywują)
Nie dawać się w ogóle sieciówkom i kupować wszystko „Made in Poland” (w tym roku zdarzyło mi się kilka razy "zgrzeszyć"). A przy okazji pytać twórców o pochodzenie surowców i o to, gdzie, jak  i przez kogo moje ubranie zostało wyprodukowane. Pisać więcej. Czytać więcej. Zobaczyć wszystkie możliwe wystawy dotyczące mody w Polsce. Odpuścić szafiarkom (choć ciężko będzie, bo same się proszą). Stawiać przecinki w odpowiednich miejscach. I pisać jeszcze więcej.

A co chciałabym zobaczyć w tym roku na polskim modowym podwórku?
Więcej profesjonalizmu. Przy pisaniu, tworzeniu, kreowaniu, ocenianiu. Dopracowania w każdym detalu.
Więcej koloru. Na wieszakach i głowach.
Więcej szaleństwa. I nie takiego w wymyślaniu cen basicowych T-shirtów (300 zł, a czasem i więcej), ale w konstrukcjach ubrań, technikach druku, technikach wykorzystywania materiałów, sposobach promocji, kampaniach reklamowych, lookbookach, pokazach, okładkach
Więcej wsparcia dla młodych zdolnych. I pisząc to mam na myśli jednocześnie stypendia, ale także i zapłatę, nawet minimalną za odbycie stażu, która wciąż jest czymś niespotykanym.
Mniej szarości.
Mniej narzekania.

I więcej uśmiechu. W 2015 i każdym kolejnym :)

------
*Ziu: Nana, nie mogłam się powstrzymać - Wróżbita Maciej?! To ja już lepiej zostanę przy roku kozy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz