Jest rok 2014. Jesteśmy w
momencie, gdzie technologia jest nieodłącznym elementem naszego życia. Rzadko
kto z nas w domu ma mapę świata, rzadko kto dzwoni z telefonu stacjonarnego.
Listy zostały wyparte przez e-maile, kartki książek zastąpiliśmy e-bookami. I
nie tylko my, jako pojedyncze jednostki uzależniliśmy się od tych wszystkich
kabli i przewodów – świat mody również. Apple Watch pojawia się na okładce
japońskiego Vogue’a. Dzięki streamingowi możemy oglądać pokaz Burberry na żywo
w domu, w kapciach i dresie i zobaczyć więcej niż widz drugiego rzędu. Modelki
ocenia się już nie tylko według ilości okładek, a ilości followersów na
Instagramie.
Technologie, internet, social
media. Za tym wszystkim nie stoją osoby, które mogłyby zostać twarzą kampanii
Versace. Większość z nich to tzw. geeki, które wolą sobotnie poranki spędzać na
dodatkowych zajęciach z fizyki niż na odsypianiu piątkowych szaleństw i leczeniu
kaca. Chic geek – to temat przewodni tegorocznego, ósmego Art&Fashion Forum
w Poznaniu. Moda, technologie, NASA, cyborgi. Żadnego blichtru czy epatowania
glamourem. Zero paplaniny o wyższości/niższości szafiarek. Tylko badania, nauka,
analizy. Choć mi samej z początku ciężko było rozgryźć ten temat, tak po jednym
dniu w Starym Browarze czułam, że na temat nowych technologii mam do
powiedzenia więcej niż niejeden student politechniki.
Art&Fashion Forum to impreza
która zawsze kojarzyła mi się z wysokim poziomem. Tematy dyskusji nie brały się
z kosmosu. Zaproszeni goście to prawdziwe perełki w świecie mody. Dwa lata temu
był to Scott Schuman, w tym roku Bradford Shellhammer. Warsztaty prowadzili
profesjonaliści – Ina Lekiewicz, Anna Orska, Tomasz Sadurski, a 7
absolwentów otrzymało możliwość nauki w
londyńskim Central St. Martins. W tym roku dodatkowo można było sfotografować
się w trójwymiarze, zrobić zakupy na targach we współpracy z portalem Showroom,
zobaczyć siebie na okładce ELLE. I wziąć udział w otwartych wykładach – Open University.
Kiedyś wykłady odbywały się w
Słodowni - zamkniętej przestrzeni,
gdzie, mimo wolnego wstępu rzadko można było spotkać kogoś niezainteresowanego
tematem. Tym razem organizatorzy zdecydowali się na przeniesienie wykładów na
otwartą powierzchnię centrum handlowego tzw. Szachownicy. I jeśli w godzinach
porannych nikomu to nie przeszkadzało, tak ok. godziny 15 wystąpienie Julie Deane – założycielki The
Cambridge Satchel Company średnio komponowało się z dźwiękiem sztućców, talerzy
i rozmów z kawiarni tuż zza taśmy, odległej pół metra od ostatniego krzesła. Słowa
„Always belive in your dream” potrafią być inspirujące. Gorzej jeśli wypowiada
się je w atmosferze przywodzącej na myśl chałturę w podrzędnym centrum
handlowym, które prowadzi Kasia Cichopek, a całość dnia wieńczy „ekskluzywny”
pokaz marki C&A. Wstęp na wykłady miał wprawdzie być wolny, z
zarezerwowanymi miejscami w pierwszych rzędach dla tych, którzy wcześniej
poczynili rejestrację. W rzeczywistości wszyscy bez zaproszeń byli cofani na
wejściu. Bez względu czy był to mój znajomy, który chciał po prostu posłuchać o
modzie w tylnym rzędzie, czy Anna Męczyńska – stylistka i kostiumograf. Kto
miał zatem w ręku różowego badża mógł w pełni cieszyć się prezentacjami i
panelami… po angielsku. Z 8 seminariów tylko jedno wystąpienie było w języku
polskim, co może mieć swoje wady i zalety. Niewątpliwie ciężko znaleźć kogoś
kto ma szeroką wiedzą o technologiach w modzie i mówi po polsku, ale czy jest
to niemożliwe? Zwłaszcza jeśli mowa o panelu dyskusyjnym. Jak podczas
prezentacji, które prezentowały naprawdę wysoki poziom, nie
raz zdarzyło mi się pomyśleć „WOW!”, tak podczas paneli nie raz widziałam żywe zainteresowanie
obecnych technologią… swojego iPhone’a. I co jeszcze bardziej przykre, nie tylko
słuchaczy, a również samych prelegentów. No i czy nie koniecznością powinno być, by
konferansjer znał język polski?
Art&Fashion Forum naprawdę
pokazał, że technologie są nam bliższe niż nigdy dotąd. Pokazał w bardzo dobitny sposób. Jesteśmy od niej nie
tylko uzależnieni, a powoli stajemy się cyborgami. Neil Harbisson –pierwszy człowiek-cyborg
pokazał, że niedługo będziemy ściągać aplikacji by urozmaicić nie swój telefon,
ale by udoskonalać siebie. Manuel Diaz przedstawił, że social media zadomowiły
się nawet w przymierzalniach butików Karla Lagerfelda. I tylko dwa zdania
Bradforda Shellhammera sprawiły, że na chwilę uwolniłam się od cybernetycznego świata:
Smile matters. A lot.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz