Bardzo często gdy poznajecie nowych ludzi padają te pytania,
które są zapychaczem tej niezręcznej, krępującej ciszy, ale które teoretycznie
pokazują jakiś tam promil zainteresowania waszą osobą: jakiej muzyki słuchasz,
kto jest Twoim ulubionym piosenkarzem, ulubioną piosenkarką, ulubionym aktorem,
ulubioną gwiazdą na pudelku itd. itd. Kiedy na pytanie „czym się interesujesz”
pada odpowiedź „modą”, kolejne może być już tylko jedno : „a więc kto jest
Twoim ulubionym projektantem?”. I nieważne, że druga osoba jest w ogóle tematem
niezainteresowana i potrafiłaby może z trudem wykrzesać z pamięci 5 nazw domów
mody, ale pytanie jest. I oczekują na odpowiedź. To chyba coś w stylu: „powiedz
mi, kto jest Twoim ulubionym projektantem, a powiem Ci kim jesteś”.
Często odpowiadałam, że Chanel i Karl Lagerfeld. Twórczyni małej czarnej i siwy Pan, który
kontynuuje jej dzieło. Brzmiało jak banał, bo to jeden z najbardziej rozpoznawalnych
domów mody na świecie, ale ja przecież tak bardzo lubiłam tę estetykę. Sznury
pereł, tweedowe żakiety i torebki na łańcuszkach (jak na blogerkę przystało!) I
lubię to do dziś. Geniusz Karla jest niezaprzeczalny, a wpływ Coco na modę w
ogóle nie podlega dyskusji, ale to nie ich podziwiam ponad wszystkich.
Może zdążyliście zauważyć, tu i na facebooku, że bardzo
często pokazuję kreacje mało klasyczne, w ogóle nie basicowe, ale bardzo często szalone, zwariowane, bardzo
artystyczne, awangardowe i często wręcz surrealistyczne. W życiu lubię sobie
zawsze wszystko komplikować, więc czemu i nie w modzie? ;). A moim zdaniem
mistrzem przedstawiania różnych historii w postaci mody, sprowadzania pokazów
do spektakularnego show, ale przede wszystkim tworzenia kreacji zapierających
dech w piersiach i zupełnie niepowtarzalnych był Alexander McQueen.
To o nim napiszę dziś słów kilka.
Nie chcąc zanudzać was szczegółami biograficznymi napiszę zaledwie odrobinę.
Urodził się 45 lat temu, 17 marca 1969 w
Londynie. Jego ojciec był taksówkarzem,
a mama nauczycielką WOSu. Był najmłodszym z sześciorga rodzeństwa, a na świat
przyszedł pod imieniem Lee. Dopiero kobieta, która doceniła jego talent i była
jego największą fanką i przyjaciółką – Issabela Blow zasugerowała mu
posługiwanie się drugim imieniem. Alexander projektantem chciał zostać już za
młodu, kiedy to szył sukienki dla swoich starszych sióstr. W wieku 16 lat rzucił
szkołę i zaczął odbywać praktykę w Savile
Row Tailor Anderson & Sheppard. W
wieku 25 lat udał się do Central St. Martins School of Art, aby zostać
nauczycielem konstrukcji, jednak zamiast pracy otrzymał propozycję nauki w
szkole jako student. Skorzystał, a kilka lat później jego cała kolekcja dyplomowa została wykupiona
przez stylistkę, która pomogła mu w jego przyszłej karierze – wspomnianą wcześniej
Panią Blow.
Tu podziwiać możecie frak z jego obrony pracy dyplomowej z 1992 roku wykonany
z jedwabnej satyny z białą podszewką, również jedwabną, w której strukturze
możemy znaleźć ludzkie włosy. W pierwszej kolekcji były to jego prawdziwe
włosy, później po tym jak zaczął odszywać kolekcje używał włosów z Perspexu
(szkła akrylowego).
