I znowu tak jak w przypadku poprzedniego wpisu, to pogoda
jest moją największą inspiracją. Za toruńskimi oknami jest szaro, wietrznie i
deszczowo. Aż się prosi o jakiś ciepły, otulający zapach, który wywoła uśmiech nie tylko mój, ale i
otoczenia. Szczerze mówiąc rano pomyślałam o Aquolina – Pink Sugar, to słodycz z
kategorii ekstremalnej, ale dość już mam słuchania, że pachnę jak krówki czy
toffi ;). Szukałam dalej, czegoś subtelniejszego, z klasą. I nagle trafiłam na
zapomnianą przeze mnie próbkę M. Micallef Mon Parfum Cristal i od razu
wiedziałam, że to jest właśnie to.
Ten zapach poznałam kilka miesięcy temu w toruńskiej Perfumerii
Quality. Padał śnieg, było okrutnie zimno, a ja czułam się jakbym trzymała w
ręku moją ulubioną, gorącą herbatę z mlekiem, cynamonem i karmelem. Tak wtedy
odbierałam ten zapach, dziś jest trochę inaczej. Mon Parfum Cristal towarzyszy
mi od rana i przez ten czas zdążył mnie zachwycić już kilkakrotnie.
Przede wszystkim dziś doceniłam bułgarską różę, która
sprawia, że nie mamy do czynienia z typowym zapachem gourmand, a tak właśnie
myślałam o nim zimą. Ta róża odświeża całą kompozycję, dodaje subtelności i
elegancji, co jest bardzo zaskakującym efektem, biorąc pod uwagę pozostałe
składniki. Połączenie wanilii, toffi, ambry, cynamonu, które może wydawać się
wręcz agresywnie słodkie, tutaj jest rozegrane idealnie, gdyż tworzy bardzo
intymną, ciepłą, miękką słodycz.
Nie jest to zapach uwodzący swym drapieżnym charakterem, Mon Parfum Cristal przyciąga subtelnością, nie jest nachalny, ale mimo wszystko jest zmysłowy i pozostaje wyrazisty do samego końca. Nie odnotowałam mocnych zmian w rozwoju tych perfum, jedynie wyczuwalność róży z czasem słabnie, jednak nie jest to żadną wadą, gdyż cała kompozycja jest po prostu konsekwentnie dobra. Na trwałość również nie można narzekać, zapach utrzymuje się ponad 8 godzin.
Nie jest to zapach uwodzący swym drapieżnym charakterem, Mon Parfum Cristal przyciąga subtelnością, nie jest nachalny, ale mimo wszystko jest zmysłowy i pozostaje wyrazisty do samego końca. Nie odnotowałam mocnych zmian w rozwoju tych perfum, jedynie wyczuwalność róży z czasem słabnie, jednak nie jest to żadną wadą, gdyż cała kompozycja jest po prostu konsekwentnie dobra. Na trwałość również nie można narzekać, zapach utrzymuje się ponad 8 godzin.
Bardzo się cieszę, że mogłam spędzić dzień w towarzystwie M.
Micallef Mon Parfum Cristal i zdecydowanie dopisuję ten zapach do swojej listy „do
kupienia”.
Nuty: cynamon, różowy pieprz, bułgarska róża, wanilia, toffi, ambra, piżmo
Twórcy: Geoffrey Nejman i Jean-Claude Astier
Oj, lista do kupienia zawsze się wydłuża...Tylko potem ciężko z realizacją - eh my studentki :D
OdpowiedzUsuńDokładnie! Bardzo nie lubię tego, że ta nasza pasja jest tak okrutnie droga, ale cóż - miłości się nie wybiera ;).
UsuńA ja się besztam, bo nie znam żadnego zapachu tej marki.;]
OdpowiedzUsuńOczywiście, Twoja recenzja jest bardzo kusząca i dzięki niej mam wyobrażenie na temat tego pachnidła. I rzeczywiście tak jest, że pora roku wpływa na nasze postrzeganie zapachów.
W takim razie koniecznie musisz nadrobić to spotkanie z niszą! A ja dzięki temu już wiem co będę mogła Ci podesłać ;)
Usuń