wtorek, 13 stycznia 2015

m. micallef - mon parfum gold.

Kilka miesięcy temu zachwycałam się zapachem Mon Parfum Cristal M. Micallef. Dziś nadszedł czas na kolejną odsłonę klasycznego Mon Parfum – Mon Parfum Gold.

Mon Parfum Gold już od pierwszych chwil przenosi nas w świat orientu. Jednak ten, kto będzie szukał w nim ciężkich, duszących kadzideł może poczuć się lekko rozczarowany. Gdyż orient w wydaniu M. Micallef jest niejednoznaczny i nie wpisuje się w klasyczną interpretację tego klimatu.
Tę zapachową podróż rozpoczynamy teoretycznie owocami, jednak dla mnie są one jedynie tłem dla wybijających się od razu na pierwszy plan kwiatów otoczonych wanilią i piżmem. Ciężki charakter jaśminu i tuberozy łagodzi kwiat pomarańczy, mandarynka. Według mnie pojawia się tutaj jeszcze jeden, niezwykle istotny składnik, ale cóż to jest opowiem Wam za chwilę… Ciągle czuję jakbym balansowała na granicy zapachów orientalnych, kwiatowych i waniliowych. Nie jest to może jakieś nowatorskie zestawienie, jednak tworzy ono naprawdę oryginalny efekt i maluje mi przed oczyma piękny obraz.


Przygoda z Mon Parfum Gold to przede wszystkim wieczorny spacer po ogrodzie, w towarzystwie niezwykłej, pewnej siebie kobiety. Nasza towarzyszka jest pełna skrajności, z jednej strony silna i zmysłowa, z drugiej subtelna i delikatna, najpierw zachwyca się zapachami orientalnych kadzideł, a zaraz później ujmującym jaśminem i kwiatem pomarańczy. Podobnie jak ogród po którym spacerujemy, jest ona niesamowicie piękna, lecz mimo tej całej powagi i romantycznego nastroju ma w sobie również coś z dziecka. Dlaczego? Pod sam koniec naszego spaceru wyciąga rękę jakby chciała nam coś ofiarować, jakiś skarb? Szlachetny kamień? Egzotyczny kwiat? Nic z tych rzeczy, otrzymujemy…nadgryziony kawałek marcepanu. I nagle ta zagadka cóż to za jeszcze jeden rodzaj słodyczy towarzyszył nam przez cały czas, staje się rozwiązana – marcepan!

Podobno w oficjalnym spisie nut brakuje jednego, tajemniczego składnika. Czy to rzeczywiście jest marcepan? Nie mam pojęcia, ale dla mnie jest on w tych perfumach oczywisty.

Mon Parfum Gold to piękne uzupełnienie serii Mon Parfum. W przeciwieństwie do delikatnego, intymnego Cristal, Gold jest o wiele bardziej intensywny, zmysłowy, przy czym dalej zachowuje pewną, charakterystyczną dla tej serii subtelność.

Skład: śliwka, czerwone jagody, mandarynka, tuberoza, kwiat pomarańczy, jaśmin, wanilia, piżmo 
Nos: Geoffrey Nejman, Jean-Claude Astier

10 komentarzy:

  1. Siedzę sobie z kawką, czytam i... Zachciało mi się marcepanu!
    Bardzo mnie zaciekawiłaś swoim opisem. Chciałabym się z tą Panią wybrać na spacer, ciekawe czy ja też dostałabym marcepan :D

    A ten flakon!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z chęcią poczytałabym o Twoich spotkaniach z niszą! I tak, tak Micallef ma piękne flakony!

      Usuń
  2. Marcepanu nie lubię, ale w perfumach jest do zaakceptowania:) Ciekawa jestem tego zapachu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piąteczka! Również za marcepanem nie przepadam, ale zapach ma przepiękny. Zdecydowanie zachęcam do testów całej serii Mon Parfum - bez problemu znajdziesz je w Perfumerii Quality.

      Usuń
    2. Przejrzę ofertę tej perfumerii. Lubię porządnie przetestować zapach przed kupnem, stąd w mojej szafce na perfumy mnóstwo dekantów:)

      Usuń
    3. Koniecznie przejrzyj, bo mają naprawdę świetne, niszowe zapachy [ale i niestety łączy się to często z nieosiągalnymi dla mnie cenami :/ ].

      A porządne testy to podstawa!

      Usuń
  3. Gold to piękny, bogaty zapach. Do wąchania owszem ale nie wyobrażam sobie go nosić, to jakbym się obwiesiła złotem i cekinami... Nie mój styl.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Orient jest prawie zawsze pełen przepychu i mi nie zawsze też to pasuje. Jednak tak jak napisałam, Gold zachowuje u mnie przy tej całej sile, również subtelność, którą nie do końca potrafię wytłumaczyć.

      Usuń
  4. Oj tak, jest coś w tym zapachu marcepanowatego. Testowałam go tylko raz, pożyczając dawkę z nieswojego flakonu, więc gruntownie nie udało mi się go poznać -- ale się z nim nie polubiłam, i to właśnie chyba ta jego marcepanowatość, splątana z tuberozą, mnie w nim nie przekonuje. Wypadł na mnie bardzo, jakby to ująć, hmm... przytłaczająco. Poczułam się zdominowana. :) Podobną niespodziankę sprawiła mi Dia od Amouage. To też piękna kompozycja, ale miałam wrażenie, że nie zostawiła mi (a w zasadzie mojej skórze) miejsca na własną interpretację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem doskonale. Gold może przytłoczyć, odstraszyć, i być ciężki do okiełznania. Mi udało się to dopiero za trzecim razem, ale warto było się z nim zmierzyć, bo to bardzo ciekawy zapach. Choć to wersja Cristal pozostaje moją ulubioną spośród tych trzech odsłon Mon Parfum.

      Usuń